Jestem bardzo ciekaw co wyniknie ze sprawy wybuchu w kopalni w Rudzie Śląskiej.
W grę wchodzi interes kopalni, a tym samym wielu ludzi w niej i wokół niej zatrudnionych. Interes ten dobrze rozumie nie tylko zarząd kopalni, ale też związki zawodowe. Czy wobec takiej siły ktokolwiek jest w stanie przeprowadzić uczciwe i obiektywne dochodzenie na temat przyczyn „wypadku”?
A może najłatwiej poświęcić na ołtarzu biznesu byłoby jakiegoś kierownika średniego szczebla, który albo o zagrożeniu wiedział, albo co najmniej wiedzieć powinien? Może ktoś z zarządzających niższego poziomu popełni samobójstwo i w ten sposób „ukręci sprawie łeb”? Pokazanie wszystkim, że praca na kopalni jest niebezpieczna i to niebezpieczna z powodu ludzi tam pracujących, a nie warunków spowodowałaby, że opinia publiczna – uwzględniająca także tych nie mających pojęcia o pracy na kopalni i zagrożeniach z nią związanych – obróci się przeciw kopalniom. Być może nawet podatnicy skłonni byliby znieść kolejny program „outplacementu” pracowników kopalni za ich podatki, gdyby udało się wykreować odpowiednio negatywną atmosferę wokół organizacji pracy w kopalniach.
W ten sposób poradzą sobie ci na niskich szczeblach – ale co z zarządami kopalni? Ludźmi, którzy nic innego nie robili w życiu, poza zarządzaniem „w węglu” i którzy uzyskują prawdziwy dochód z tego? To w ich interesie przede wszystkim jest niedopuszczenie do stworzenia wśród Polaków opinii, że narzucając wymagania ilościowe i czasowe powodują niebezpieczeństwo na kopalniach. Tę motywację rozumie lub powinna rozumieć także policja podejmując działania śledcze.
W mojej opinii skończy się na znalezieniu odpowiednio wyrazistego „złego” (być może w kilku osobach) – kozła ofiarnego, z którego zrobić można w mediach odpowiednio jednostkowy i wyjątkowy przypadek. Będzie proces, „winni” zostaną ukarani, dzięki czemu milionowy biznes będzie kręcił się dalej.
O ile pamiętam, już przy poprzednim poważnym wypadku (Halemba 2006) mówiło się o fałszowaniu wyników pomiarów zawartości metanu w powietrzu w chodnikach, to co dzieje się teraz nie jest więc nowością.
Trudno faktycznie oceniać, czy to wszystko dobre, czy złe, czy etyczne, czy nie. Biznes rządzi się swoimi prawami, mierzonymi wskaźnikami ekonomicznymi, a nie etyką. Rozumienie i ocena, to odrębne zagadnienia.